Powstania Śląskie

II powstanie śląskie

„Powodem do wybuchu II powstania śląskiego stał się fakt zamordowania Andrzeja Mielęckiego w Katowicach, dokonanego przez bojówkarzy niemieckich. Przebieg tego powstania opisują Jakub Kubiczek i Walenty Wójcik: Komendant Jakub Wójcik dnia 17.8.1920 r. w godzinach wieczornych [zarządził] zbiórkę na hałdzie «Kopalni Jakub» i zapowiedział, że mamy ważne zadanie do wykonania – przetransportować broń z terenu Polski przez granicę do Giszowca. Podzielił nas na dwie grupy, mające się udać do Sosnowca odrębnymi trasami. Pierwsza grupa pod dowództwem kom. Jakuba Wójcika obrała drogę przez Szopienice. Mnie – mówi Jakub Kubiczek – przydzielono wraz z Janem Kielichem, Stanisławem Gałką, Franciszkiem molem i innymi do grupy drugiej, liczącej przeszło 20 członków, dowodzonej przez Jana Gałkę. Do celu szliśmy w kierunku Słupnej z zamiarem przekroczenia granicy na odcinku Słupna–Jęzor. Na naszego przewodnika wyznaczył komendant Franciszka Mola, znającego doskonale tamtejsze tereny. Marsz odbył się pod osłoną nocy i w drodze do granicy nie natrafiliśmy na żadną przeszkodę. Na moście nad Przemszą, stanowiącą granicę, zaskoczyliśmy oddział wartowniczy Grenzschutzu, obezwładniając najpierw 2 wartowników, następnie wtargnęliśmy do wartowni rozbrajając pozostałych 4 żołnierzy. Ucieszeni tym sukcesem przekroczyliśmy granicę, maszerując dalej swobodnie dotarliśmy o północy do koszar 73 pułku piechoty im. Romualda Traugutta w Sosnowcu. Spotkaliśmy naszych kolegów z grupy pierwszej, którzy korzystając z krótszej trasy przybyli wcześniej od nas na miejsce Gospodarze przyjęli nas bardzo serdecznie i gościnnie. Rozwiązała się ożywiona rozmowa na różne tematy polityczne. Nic też dziwnego, że w serca nasze wkradła się zazdrość, gdy w opowiadaniach zwierzali się nam jakie to jest uczucie żyć w oswobodzonej ojczyźnie. W takich rozmowach czas szybko mijał. Niestety musieliśmy je zakończyć.

Mapa pokazująca lokalizację Giszowca w stosunku do koszar Traugutta Mapa pokazująca lokalizację Giszowca w stosunku do koszar Traugutta

Powrót do Giszowca miał nastąpić przed świtem. Gospodarze dali nam sporą ilość karabinów, kilka skrzyń amunicji, granaty ręczne – tyle broni, ile byliśmy w stanie zabrać. W drogę powrotną udały się obydwie grupy razem. Ze względu na wielki ciężar broni wybraliśmy najkrótszą drogę Sosnowiec-Janów-Giszowiec. Czekało nas ponownie przekraczanie granicy – i tym razem sprzyjało nam szczęście. Na granicy Sosnowiec–Szopienice natknęliśmy się na posterunek francuski, który zatrzymując nas nie pozwolił iść dalej. Wyglądało trochę… bo z jednej strony kilku żołnierzy francuskich, z drugiej liczny oddział powstańców, silnie uzbrojony, ale w tej sytuacji bezradny. Na szczęście byli wśród nas uczestnicy wojny walczący na terenie Francji, znający język francuski, żeby się z nimi jako dogadać. Wyjaśniliśmy kim jesteśmy i jakie zadanie mamy do spełnienia. Zrozumieli nas i przepuścili przez granicę. Po przekroczeniu granicy komendant zarządził omijanie wszystkich niemieckich patroli [i] posterunków, by nie doprowadzić do walk i strzelaniny. Postanowiono posuwać się mało uczęszczanymi drogami, ruszyliśmy dalej. Doszliśmy do kopalnianego szybu Pułaski i na drogę prowadzącą do Giszowca. Tu, za wyjątkiem policji niemieckiej, którą i tak musieliśmy zlikwidować, nic nam nie mogło zagrozić. Pod mostem w Giszowcu spotkaliśmy grupę mężczyzn idących do pracy. Był to dozór techniczny kopalni – Niemcy. Na nasz widok zatrzymali się i bez sprzeciwu wykonali rozkaz dowódcy, kierujący ich z powrotem do swoich domów z zakazem ich opuszczania.

Poświadczenie służby
w I i II powstaniu śląskim

Do Giszowca dotarliśmy około godz. 6:00. Jeszcze przed naszym nadejściem otrzymała komenda nasza rozkaz rozbrojenia niemieckiego posterunku policji, mieszczącego się w pobliżu rynku. Akcję tę wykonaliśmy sprawnie, zabrano z odwachu broń ręczną 7 szt., policjantom zakazano opuszczenia mieszkania. Następnie udaliśmy się do naszej kwatery przy parku restauracyjnym, gdzie złożyliśmy uzyskaną broń. Byliśmy wyczerpani, komendant zarządził odpoczynek. Odpoczywaliśmy na zmianę, jedni w domu, drudzy na placówce. Wiadomość o wybuchu powstania rozeszła się błyskawicznie. Do powstańców zgłaszali się ochotnicy tak, że po południu siły nasze wzrosły do osiemdziesięciu. Dowództwo placówki zapewniło mieszkańcom bezpieczeństwo i ład, po ulicach krążyły bez przerwy patrole. Do ludności wydano odezwę wzywającą [do] zachowania spokoju i przestrzegania zarządzeń władz powstańczych. Po trzech dniach, 21 sierpnia 1920 r., na podstawie umowy zawartej między władzami powstańczymi i międzysojuszniczą komisją plebiscytową, powstanie zostało zakończone. W związku z tym nastąpiła reorganizacja naszego oddziału. 24 z nas wytypowano na członków nowopowstałej straży obywatelskiej. Komendantem mianowano Jakuba Wójcika. Pozostali powstańcy podjęli ponownie pracę na poprzednich stanowiskach. Zadaniem straży obywatelskiej było utrzymanie porządku na osiedlu i zapewnienie bezpieczeństwa.

Nowa straż, będąca na etacie kopalni, pracowała dobrze i sprawnie. Działalność tej instytucji była krótka, trwająca kilka tygodni. Zastąpiono ją Policją Plebiscytową (inaczej parytetyczną), składającą się po połowie z członków polskich i niemieckich. Życie kulturalno-oświatowe po drugim powstaniu rozwijało się, co miało niemały wpływ na uświadomienie polskiego społeczeństwa. W tym czasie powstańcy dokonali drugiego przerzutu broni przez granicę, opisuje uczestnik Walenty Wójcik:

Pod koniec września 1920 r. otrzymaliśmy, tzn. Antoni Richter, Franciszek Maślorz i ja, rozkaz od naszego komendanta przywiezienia broni z koszar im. Traugutta z Sosnowca. Zaopatrzeni w pismo upoważniające nas do odbioru broni ruszyliśmy w drogę. Nie zatrzymani na granicy przez francuski posterunek, dojechaliśmy do koszar. Odebraliśmy około 40 karabinów ręcznych i kilka skrzyń amunicji. Przed wyruszeniem w drogę powrotną nakryliśmy nasz ładunek na furmance starannie słomą – i tym razem przejechaliśmy granicę bez przeszkód. Na miejscu w Giszowcu zabezpieczyliśmy naszą broń. Część ulokowałem u siebie, resztę przechowali komendant Franciszek Mol i Fr. Koźlik.”

Tekst pochodzi z dziennika powstańca śląskiego Augustyna Wróbla
oprac. Paweł Grzywocz